sobota, 11 października 2008

No i zaczęło się...

Długo o tym myślałam i w końcu jest - mam bloga. Mogę pisać o tym, co tak szybko umyka z pamięci (właśnie o tym dziś z Kedziem rozmawialiśmy przy okazji oglądania zdjęć naszych berbeci). Taki pamiętnik, w którym będę mogła zapisać ważne chwile naszej rodzinki, przede wszystkim najmłodszych jej przedstawicieli. Myślę, że później, po latach, chętnie będą to czytać i wspominać, jak to było, kiedy ledwo od ziemi odstawali i chodzili z mlekiem pod nosem (szczególnie Naruś - nasz smok mlekopij :). Madzia kupiła co prawda albumy, piękne, ale w tym domu ciężko znaleźć długopis, wszystko ginie ;) No, ale albumy na pewno wykorzystamy! Na wszystko przyjdzie czas; to, do czego będą użyte, teraz dojrzewa i w końcu zakwitnie. Jak te nasze klonowe róze (nie wyszły może tak profesjonalnie, ale też nie są złe). A przy okazji... może ktoś znajdzie tu coś ciekawego i inspirującego dla siebie... Postaram się umieszczać na pewno tu to, co inspiruje mnie. Hare Kryszna :)

Brak komentarzy: