poniedziałek, 1 czerwca 2009

Wyprawa na pocztę

Tak żałuję, że nikt nam dziś nie zrobił zdjęcia. Wyszliśmy rano na pocztę po przesyłkę - karmę dla Kumpla. Kumpel musiał zostać na podwórku, bo nie umie chodzić przy samochodach. Przebiega ciągle z jednej strony jezdni na drugą, nic sobie nie robiąc z pędzących aut. No i został za furtką, z płaczem, ale musiał. Jednak nie na długo. Gdy już schodziliśmy z Wierzbowej, Kumpel do nas dobiegł! Jakoś musiał przecisnąc się między prętami furtki...
No i co teraz? Nie chciało mi się już wracać. Próbowałam go wsadzic do wózka, ale uciekał. W końcu schowałam go do plecaka :D. Musieliśmy wyglądać komicznie: Nadia w wózku, Naro na wózku, Damo na rowerze obok, a z plecaka wystaje głowa psa :))))
Kedzio się nieźle uśmiał, gdy mu opowiedziałam o naszej wyprawie.
No ale wege karma jest! I mu smakuje :D No i schudłam chyba z kilogram podczas tej wycieczki ;)

1 komentarz:

Katarzyna Hasnik pisze...

Cudownie jest czytać takie opowieści pełne humoru i dobroci w sercu
Całuję wszystkie dzieciaczki i Ciebie też Divyo :-)
Jestem z Ciebie bardzo dumna,bo pomimo wielu przeciwności, jesteś najwspanialszą mamą jaką znam!