czwartek, 25 grudnia 2008

Wigilia z Mamą

 


Pojechalismy do Mamy. Tym razem ten dzień byl nieco inny niż poprzednimi laty. Czuję, że zmienia mi się serce, otwiera na Mamę. Że odkrywam swoją Mamę na nowo. I nie jest to dyktowane jakąs np. litoscią, że Mama nie ma nikogo innego poza nami, że jestesmy jej najblizszą rodziną. Nie, to zupelnie nie to. W sumie w dużej mierze dzięki Guru Maharajowi uczę się kochać innych. I doceniać własną Mamę. Widzieć w niej wartosciową osobę o dobrym sercu. I cieszę się bardzo, że dzieje się to teraz, kiedy jest ona jeszcze niezbyt stara, można by powiedzieć, że całkiem młoda. Więc mamy jeszcze czas dla siebie.
Kiedy przygotowywałysmy razem różne potrawy, Mama powiedziała mi, że coraz bardziej nas docenia jako wegetarian. Opowiedziała mi, że kiedy ostatnio przed swiętami robiła zakupy na rynku, padał deszcz. Zobaczyła wtedy płynącą po ziemi kałużę krwi zmieszanej z deszczówką. I wstrząsnęło to nią. Nie kupila na te swięta żadnego mięsa. Myslę, że spokojnie mogłaby zostać wegetarianką, gdybysmy z nią mieszkali. Wstydzi się jeszcze co prawda ludzi, mówi, że niewielu ludzi rozumie i docenia wegetarianizm. I ma w tym rację. Ale jej słowa wlały radosć do mojego serca.
Posted by Picasa




 

 

 

 


 

 

Brak komentarzy: