niedziela, 28 lutego 2010

Gaurapurnima 2010

Nie pojechaliśmy niestety do świątyni... Naduńcia chora, a teraz mnie dopadły problemy z zębami... No i nie spotkałam się tym razem z E. i jej córeczką, ale mam wrażenie, że jeszcze zdążymy się poznać. Czuję, że znamy się nie od dziś.
Po porannej wizycie na pogotowiu udało mi się zdać egzamin, a po powrocie do domu zrobiliśmy kameralne święto. Nadia, Damek i Naruś ukręcili trzy rodzaje kulek, które potem ofiarowali Panu Caitanyi i Panu Nityanandzie. Kedzio przygotował abhishek i wszyscy kąpaliśmy Bóstwa. Oczywiście nie obyło się bez siłowania się z małymi rączkami podczas kąpieli, szczególnie te najmniejsze chciały najintensywniej polewać Panów ;) Nadia założyła śliczną bluzeczkę od Madzi, a chłopcy - idąc za przykładem Tatuńcia - kazali się ubrać w dhoti. Było bardzo miło. Dziękuję Ci Kryszno za te chwile.

Brak komentarzy: