Dawno nie pisałam. Nie będę już wracać do tego, co było, choć na pewno wiele wartych zapamiętania chwil uleciało. Oto skutki niesystematycznego spisywania wspomnień. Jednak teraz o tym, co wydarzyło się dzisiaj.
Damo miał dziś wypadek. Bawili się razem z Madzią w ciuciubabkę. Madzia pomagała Nadii złapać chłopaków. W szalonej ucieczce przed dziewczynami Damek wskoczył na łóżko, po czym chciał z niego zeskoczyć. Jednak zrobił to jakoś tak niefortunnie, że upadł na buzię. Nie było mnie wtedy w domu, wracałam dopiero z kursu, więc z opowiadań wiem tylko, że był okropny płacz i krew. Damek był spuchnięty i miał poprzesuwane zęby. Wyglądało to bardzo nieładnie. Kiedy dotarłam do domu, Kedzio i Madzia zabrali go do szpitala w Brzezinach, ale tam nie mogli mu pomóc i powiedzieli, żeby pojechać z nim jutro do Instytutu. Gdy wrócili, Damek bardzo poważnie i z taką zadumą w głosie powiedział: "Jednak ciało może się zmieniąc szybciej, niż co siedem lat...". Kiedyś usłyszał, że ciało człowieka wymienia wszystkie komórki raz na siedem lat. W tamtym roku skończył siedem lat, więc wg niego następnym razem jego ciało powinno się zmienić dopiero w wieku 14stu lat... A tu trach... i okazuje się, że ciało może się zmienić/zmienia się w każdej chwili.
Mój kochany myśliciel...
Martwię sie o te jego zęby. Monika mówiła, że nie da mu się już prawdopodobnie ich nastawić. Jedyne co to będzie można zrobić rentgena i sprawdzić, czy się nie połamały...
Samo życie...